sobota, 17 stycznia 2015

Słodkie lenistwo, szczęście

Hej ho!
Weekend to mój ulubiony czas w tygodniu. Mogę spać ile tylko chcę, robić co chcę (czyli leżeć i pachnieć), przeczytać masę słów, wypić litry płynów i siedzieć godzinami owinięta w kocowe burito. 
Weekendy są wspaniałe. Całe dwa dni owinięta w słodkie lenistwo!
Dzisiaj zaczęłam czytać nową książkę "Projekt szczęście". Nie uważam, że jest to poradnik, dla mnie jest to raczej książka, która ma na celu tylko i wyłącznie zwrócenie uwagi na kilka ważnych rzeczy, jakimi są szczęście, miłość i nasze niepoukładane życie. Nie wiem jakie cele mogłabym wyznaczyć dla własnego szczęścia.
Po przeczytaniu kilku pierwszych stron książki zaczęłam zastanawiać się co powoduje, że jestem pozytywnie nastawiona do życia. Po pierwszych, niesamowicie stereotypowych odpowiedziach takich jak rodzina, przyjaciele, to zdałam sobie zdanie, że rozwiązanie tej małej tajemnicy mojego życia, jest bardzo proste. Najwięcej szczęścia dają mi małe błahostki. Wysłuchanie zabawnej piosenki braci Ylvis, albo takiej, która jest dla mnie miodem dla "serca i powietrzem dla płuc" (nazwa prywatna), książki, znajdowanie pięknych słów lub wypowiedzi, zobaczenie w sklepie niesamowicie słodkich kapci w kształcie zwierząt, odkopanie starych rysunków i siedzenie w kocowym buricie. Zapach świeżego chleba, na którego punkcie mam fioła i włączenie radia w momencie gdy leci jedna z moich ulubionych piosenek.
Cieszą mnie takie małe błahostki. Jest ich strasznie wiele w naszym życiu, ale jakoś tak ich nie dostrzegamy. 

Zmarzluch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz