piątek, 30 października 2015

Z czasem dorastamy

Hej ho!
Dzisiaj nie będzie tutaj moich smętów!
Jeeej!
Dzisiaj zajmę się książką. Jak za dawnych dobrych czasów.
Dzisiaj powiem o książce, którą przeczytałam w podstawówce.
Wypożyczyłam ją niedawno, by przypomnieć sobie książkę, która niegdyś tak bardzo mnie wciągnęła i zabierała moje myśli do zupełnie innej rzeczywistości.
A była to książka Lisy McMann pod tytułem "Sen".
Książka opowiada o Janie, która potrafi wejść w świat snów innych ludzi odkąd pamięta.
Podróże, poranne lekcje, biwaki i nocki u koleżanek są koszmarem, z którym musi żyć na co dzień.
Oczywiście spotyka chłopaka, bla bla bla, taka schematyczna historia, no wiecie nic specjalnego. 
Jednak kiedy byłam młodsza, pomyślałam, że autorka wykazała się niesamowitą kreatywnością ( nie ujmując niczego autorce), ponieważ to była jedna z pierwszych książek paranormal romance, jaką przeczytałam, później to co uznawałam za szczyt kreatywności stało się zwyczajnym schematem.
Po przeczytaniu "Snu" po raz drugi stwierdzam, że już mnie tak nie wciąga, a historia czasami wydaje się po prost nudna i przewidywalna.
Książka jednak jest dla mnie ważnym punktem mojego rozwoju czytelniczego i mam do niej sentyment, bo właśnie ona pokazała mi świat fantasy i jestem za to niezwykle wdzięczna autorce.
Jeśli jesteście młodzi, rzadko czytacie książki to jest to wspaniały, lekki początek, właśnie dla was, a jeżeli jesteście książkowymi weteranami, to będzie to świetny odmóżdżacz.

wprost z przeszłości

czwartek, 29 października 2015

Rozdział 8: Ukrywam wszystko

Hej ho!
Nie wiem czemu, ale ostatnio wszystkie moje posty są takie poważne i strasznie smutne.
I'm just sensitive. I'm sorry that I can't hold back tears, I'm strong in my personality but my feelings will crumble down with one blow. Stop blowing then telling me to pick myself up. I CAN'T: Nawet nie wiem kto chciałby to czytać...
Może to rzez to, że wszystko w sobie tłamszę i przyduszam, a później potrzebuję to wszystko gdzieś pokazać. Często czuję się jak oszustka, mówię "Wszystko w porządku", a jednak coś mnie trapi. Nie umiem powiedzieć, że zachowanie niektórym mnie gorszy. Staram się nie martwić innych.
Można powiedzieć, że na co dzień zakładam maskę dobrego humoru.
To nic...
Myślę, że każdy z nas ma takie maski, że nie tylko ja taką zakładam.
To chyba nic złego, że chcemy być lepszymi, niż jesteśmy naprawdę. 

zza maski

środa, 28 października 2015

Rozdział 7: "Bez niespodzianek życie byłoby nudne"

Hej ho!
Niespodzianki są nieodłącznym fragmentem naszego życia. Ale o tym później.
Dzisiaj, było nadzwyczaj spokojnie. Ludzie byli mili, sprawdzian z angielskiego w miarę prosty, a w-f chociaż męczący to nawet przyjemny.
sometimes the people who are so broken, that they get jealous because you are whole.Moja podróż na powierzchnie staje się odrobinę łatwiejsza. Nawet mój wrodzony optymizm odradza się jak feniks z popiołu. Staram się pisać regularnie, robić brzuszki, poprawić samodyscyplinę.
I choć nauka wciąż mi nie w smak, to przełamuję moją niechęć do książek i szkolnych obowiązków.
Wszystko jest na dobrej drodze.
Ale jak już pisałam nasze życie jest nieprzewidywalne i funduje nam niesamowite niespodzianki.
Czasami zaskakują nas pozytywnie, a czasami wręcz przeciwnie.
Ostatnio spotykają mnie same niemiłe niespodzianki.
Wydaje mi się, że coś chce mnie złamać i wgnieść z powrotem w dno, najlepiej zakopać pod tym całym mułem.
Nie chce mówić tego nikomu prosto w twarz, nie chcę robić z tego niesamowitej sensacji, która rozeszłaby się po moim małym mieście z prędkością światła. Tutaj jestem choć częściowo anonimowa, ja i moja prywatność.
Zauważyłam, że wszystko co złe przychodzi do człowieka raz, a porządnie. Później zostawia nas na jakiś czas i daje nadzieję na to, że nie wróci, tylko, że potem przychodzi z jeszcze większym bólem.
Dzisiaj dowiedziałam się czegoś co boli.
Ktoś, tak młody, przyjacielski, szczery i pogodny, i ktoś tak bliski mojemu sercu zachorował.
Ktoś z kim spędziłam wspaniałe dziecięce chwile.
Moja droga kuzynka zachorowała, a raczej została zraniona, czymś co nazywa się guzem mózgu. 
Moje serce płacze, ale oczy nie mogą.
Teraz po operacji, niby wszystko jest w porządku, ale tak czy siak martwię się. Bo to wszystko trwa i wszystko ma na jej przyszłość jakiś wpływ.
Jedyne co mi zostaje to się modlić i karmić nadzieją.
To wszystko co jak na razie mogę zrobić.

zasmucona

wtorek, 27 października 2015

Rozdział 6: Wszystko przeżywam w środku

Hej ho!

"The Upside of Being an Introvert" by Noelle Stevenson: Ludzie czasami mówią, że jestem za cicha, że za mało się odzywam, że w ogóle nie umiem pokazać siebie w dobrym świetle. Czasami nawet mówią, że jestem strasznym bucem, bo nie potrafię się sama odezwać.
To nie jest prawda. Może jestem nieśmiała i większość spraw zachowuje dla siebie, ale nie dlatego, że myślę, że ludzie nie są godni mojej uwagi. Ja po prostu jestem introwertykiem i ciężko mi wierzyć w to, że szczegóły mojego życia mogą zainteresować innych. Z tym blogiem jest oczywiście inaczej, piszę go bardziej dla siebie, żeby znaleźć spokój i spojrzeć na codzienność z dystansem. Jednak to, że ktoś go czyta sprawia mi wielką przyjemność.
Cóż niezrozumienie mojego introwertyzmu trochę mnie denerwuje. Ludzi utarli sobie pewien schemat.
Ekstrawertyk - ten zabawny, wygadany, zna się na każdym możliwym temacie, z nim można się zadawać.
Introwertyk - ten olewający ludzi, nie da się normalnie pogadać, nie ma powodu do zadawania się z taką osobą.
Tylko, że to nie prawda. My po prostu wolimy pomilczeć, pomyśleć trochę dłużej nad jakimś zagadnieniem, nie mówić o wszystkim od razu. To nie znaczy, że nie potrzebujemy przyjaciół.
Czasami potrzebujemy odpoczynku od ludzkiego towarzystwa. Perfekcyjny wieczór to ten przy kubku herbaty z książką w ręce lub przy dźwiękach dobrej muzyki.
Więc jeśli w waszym otoczeniu są introwertycy to nie spisujcie ich na straty. Oni mają wiele do powiedzenia i kiedyś się przed wami otworzą.

introwertyczka

sobota, 24 października 2015

Rozdział 5 : Demony

Hej ho!
Aunque no hubiera estado obligada a ir, yo lo habría suplicado. Ahora soy útil, supongo.- Iris:
Mamy nie było prawie cały tydzień.
Tęskniłam, ale nie płakałam.
Internet opanował ten niepokojący filmik z gościem w stroju lekarza z czternastego wieku, a mnie opanowały moje własne demony.
Od zawsze miałam maskę na twarzy. I choć mój optymizm nie jest udawany, to nie jest nieskończony. Czasami mam trudniejsze dni.
Moja wycieczka na powierzchnie zajmuje trochę czasu i nie jest łatwo. Trochę się zaplątałam.
Bo kiedy patrzę na to, co czeka mnie na szczycie odechciewa mi się płynąć w górę. Zaczynam opadać i poczuć tą beznadzieję, obojętność na wszystko.
Tylko teraz nie mogę zawrócić. Wszystko pójdzie na marne.
Zwalczę demony, które ściągają mnie na dno.

waleczna

sobota, 17 października 2015

Rozdział 4: Pośrodku

Hej ho!

W tym tygodniu wszystko było nadzwyczaj spokojne.
Szkoła - dobrze, dom - dobrze, życie - dobrze.
Oczywiście tak wyglądał początek.
Środa była jednym z szczęśliwszych dni. Przecież było wolne.
Tylko, że dokładnie po środku tygodnia stało się coś, co
zepsuło mi cały dobry humor.
Nigdy nie chciałam się żalić. Martwienie ludzi jest nie w moim stylu. Wolę to przeżyć sama w sobie. Więc nie powiem wam co się stało. Tak żebyście się nie martwili. Sami macie mnóstwo zmartwień.
Z tego wszystkiego się pochorowałam i przeżywam jeden z najdłuższych weekendów w moim życiu.
No i miałam się wynurzyć, ale jestem gdzieś po środku.
W wielkiej pustce. Na dnie miałam chociaż piach, a tutaj nie mam nic.
To chyba jest najtrudniejszy etap. Nie mam się czego przytrzymać, ani odepchnąć.
Mam tylko swoją wolną wolę.

Chorus
 

wtorek, 13 października 2015

Rozdział3: DNO.

Hej ho!
Ubiegły tydzień.
8x10 - The Science of Missing You - fine art print - delicate gray drawing of a girl and her pillowMielizna, dno.
Opadanie się skończyło, teraz leżę i patrzę w wodną przestrzeń.
Nie jest tutaj tak źle. Ludzie mówią, że jak opadniesz to będzie coraz gorzej, a mi się wydaje, że jest lepiej, nawet trochę spokojniej, o prostu już nie walczę bo nie mam o co.
Najgorsze są poranki i irracjonalny strach przed szkołą.
Jakby mieli mnie tam oskalpować, albo zjeść.
Boję się wielu rzeczy, ale jeszcze nigdy nie było tak źle.
Czasami przebudzę się w nocy i chce mi się płakać, bo muszę iść do tej kuźni męki i rozpaczy.
Jednak powoli odzyskuję równowagę.
Jeszcze trochę i zacznę wypływać. Trochę spokojniejsza, trochę pewniejsza, z większym dystansem.

prosto z dna
Zmarzluch 

piątek, 9 października 2015

Rozdział 2: Powoli tonę

Hej ho!
Qué importante es escuchar a nuestros jóvenes. A nuestro prójimo. Escuchemos más allá de las palabras.: Jakiś tydzień temu.
Jestem wypalona. Nie mam na nic siły, jak tak dalej pójdzie, to będę miała depresję.
I to mnie martwi. Bo to co czarna dziura pożre, już nigdy nie wróci.
Nie mam siły wstawać, nie mam siły stawiać kolejnych kroków, nie mam ochoty na nic.
Od zawsze miałam problemy z wychodzeniem z domu. Zawsze musiałam się przygotować psychicznie przed wystawieniem nosa z domu. Może nie było tak, że panikowałam, ale musiałam być pewna, że to ma jakiś sens. Lepiej mi w domu.
Szkoła jest jak pasożyt, który podobno do czegoś się przydaje. Ona zabiera mi energię i radość z życia. Kiedy wracam do domu to tonę w książkach...

tonąca

niedziela, 4 października 2015

Rozdział 1: Nowe miejsce.

Hej ho!
Jest drugi weekend września.
To najbardziej męczący weekend tego roku. przeprowadzam się, więc trzeba pomagać.
Od ósmej biegam w tę i z powrotem po schodach.
Lubię zmiany i cieszę się, że się przeprowadzamy, ale nie z tego, że w czasie roku szkolnego.
Nie możemy ciągle mieszkać w wynajmowanym mieszkanku pachnącym wilgocią, tak zimnym, że jesienią czujesz się jak wtedy gdy stoisz na przystanku w czasie srogiej zimy.
To mieszkanie jest inne. Może tu będzie lepiej?
Najważniejsze, że już prawie koniec. 
W szkole jak na razie jest spokojnie.
Mam świetną klasę, chyba się zgramy...

tragarz

piątek, 2 października 2015

Prolog

Hej ho!
Pomyślcie sobie, że dopiero co minął pierwszy tydzień szkoły, bo od tamtego czasu blogowanie jakoś tak mi umknęło...
Szkoła jak zawsze na początku wdaje mi się świetna, no może niektórzy nauczyciele mnie przerażają, a inni troszkę nudzą. Ludzie z klasy wydają się być nadzwyczaj przyjacielscy, ale i tak czuję się jak piąte koło u wozu. Na lekcjach się nie odzywam, nie chcę znowu być "najlepsza"...
To nie tak, że nie chcę się uczyć, ale później, jak mi coś nie pójdzie, to wszyscy będą na mnie patrzeć tym swoim wzrokiem, ja tak bardzo go nie lubię.
Wydaje mi się, że czas mi trochę umyka... Jakbym nie robiła wystarczająco wiele, jakbym nie zasługiwała na kolejną godzinę i jakbym marnowała powietrze swoją obecnością...
To nie tak, że siebie nie cenie! To tylko te dni, które następują po zmianach. Wszystko będzie dobrze, przecież myślę pozytywnie!
Jak będzie tak będzie.
Najważniejszy jest uśmiech! 
pierwszoroczna


PS. Oficjalnie otwieram sezon herbatkowy!