Dzisiaj nie będzie tutaj moich smętów!
Jeeej!
Dzisiaj zajmę się książką. Jak za dawnych dobrych czasów.
Wypożyczyłam ją niedawno, by przypomnieć sobie książkę, która niegdyś tak bardzo mnie wciągnęła i zabierała moje myśli do zupełnie innej rzeczywistości.
A była to książka Lisy McMann pod tytułem "Sen".
Książka opowiada o Janie, która potrafi wejść w świat snów innych ludzi odkąd pamięta.
Podróże, poranne lekcje, biwaki i nocki u koleżanek są koszmarem, z którym musi żyć na co dzień.
Oczywiście spotyka chłopaka, bla bla bla, taka schematyczna historia, no wiecie nic specjalnego.
Jednak kiedy byłam młodsza, pomyślałam, że autorka wykazała się niesamowitą kreatywnością ( nie ujmując niczego autorce), ponieważ to była jedna z pierwszych książek paranormal romance, jaką przeczytałam, później to co uznawałam za szczyt kreatywności stało się zwyczajnym schematem.
Po przeczytaniu "Snu" po raz drugi stwierdzam, że już mnie tak nie wciąga, a historia czasami wydaje się po prost nudna i przewidywalna.
Książka jednak jest dla mnie ważnym punktem mojego rozwoju czytelniczego i mam do niej sentyment, bo właśnie ona pokazała mi świat fantasy i jestem za to niezwykle wdzięczna autorce.
Jeśli jesteście młodzi, rzadko czytacie książki to jest to wspaniały, lekki początek, właśnie dla was, a jeżeli jesteście książkowymi weteranami, to będzie to świetny odmóżdżacz.
wprost z przeszłości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz