poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Miłość jest okrutną kochanką

Hej ho!
No i ostatni dzień wakacji zbliża się ku końcowi...
To trochę smutne, a nawet bardzo smutne...
Na wojnie i w miłościAle będę mogła napisać pożegnalną książkę.
Ostatnią historią, którą przeczytałam w wolne dni była historia o Fryderyce Furczybicz, drobnej dziewczynie, której pewność siebie i brak pokory jest odwrotnie proporcjonalne w stosunku do jej rozmiarów. Uczęszcza do ostatniej klasy gimnazjum i jest tam uważana za zwariowaną Fretkę, która na wszystko ma własne zdanie.
Nowy rok szkolny zaczyna od wspaniałego uczucia - odkochania się.
Jednak amor się na nią uwziął i postawił na jej drodze przystojnego Wojtka Lebiodę - syna dyrektora. Niestety miłosny posłaniec stawia na ścieżce do szczęścia wysoką,złotowłosą, zgrabną i powabną kłodę, na którą wołają Małgorzata Tkacz.
Gimnazjalistki i przeciwniczki postanawiają założyć się o związek z młodym Lebiodą. Niestety nie mogą posługiwać się swoimi sposobami na podryw... Co oznacza, że Fretka nie może szpiegować chłopaka i być strasznie nachalna, a Gośka kręcić tyłkiem, trzepotać rzęsami tysiąc razy na sekundę i stroić ślicznych minek.
Przyznam szczerze, że pomysł na fabułę, jest nawet dobry. Jednak nie podoba mi się sposób opisania historii przez panią Izę Pierelotkin. Pierwsze spotkanie z twórczością tej pani, było pozytywne, zabawna książka "Dwie połówki pomidora" była strzałem w dziesiątkę, jednak przy okazji "Na wojnie i w miłości" trochę się załamałam.
Sama w tym roku wyszłam z gimnazjum i nie wiedziałam, że gimnazjaliści są tak postrzegani...
Dziewczyny w gimnazjum wcale, a wcale nie malują się wyzywająco na imprezy, nie noszą niebotycznych szpilek i nie zwracają takiej wielkiej uwagi na posiadanie chłopaka...
Do tego strasznie wkurzało mnie to, że autorka zrobiła z Fryderyki tak straszną pokrakę, ją naprawdę można by lubić, gdyby nie to, że czasami zachowuje się jak niedostosowana do życia w społeczeństwie osoba. 
No i jeszcze to, że  pomyliła twerking - każdemu w tych czasach rodzaj tańca, z trekkingiem, czyli formą aktywnego wypoczynku...
I to w jaki sposób pisze różna angielskie nazwy.
Nie wiem czemu, ale to wszystko strasznie mnie denerwuje i przeszkadza w czytaniu...
Dla mnie to niewypał, ale przekonajcie się sami, może Wam się spodoba.

wojenny Zmarzluch

To już koniec...

Hej ho!
Dzisiaj, dokładnie dzisiaj kończą się wakacje...
Nie wiem czemu, ale w tym roku minęły mi bardzo szybko.
I just created a playlist for my tumblr so if you haven't already, go follow it bc why would you not?? *link in bio*Ani się obejrzałam, a szukałam plecaka (którego nie znalazłam) i robiłam piórnik, na który mama patrzy krzywym okiem...
Zawsze pod koniec laby zaczynam się zastanawiać czy dobrze wykorzystałam wolny czas.
W tym roku było świetnie. Może nie byłam cały czas na dworze, nigdzie nie wyjechałam, ale wspaniale się bawiłam, a to wszystko dzięki otaczającym mnie ludziom.
Mojej kuzynce, najlepsiejszej przyjaciółce, moich BBF i wspaniałej Julce z gimnazjum.
Gdyby nie one, to przez całe dwa miesiące siedziałabym w domu nic nie robiąc.
No, ale teraz czas szykować się do szkoły i zapomnieć o słodkim lenistwie.
Od tygodnia na słowa "szkoła", "pierwszy września", "rozpoczęcie roku", panikuję, więc nacieszmy się ostatnim dniem wakacji i zróbmy wszystko by wydawał się on najlepszym dniem dwumiesięcznej wolności.

spanikowany Zmarzluch

P.S. Mimo wszystkich wspaniałych ludzi, to lody były najlepsze. W końcu jedzenie jest lepsze od ludzi.

środa, 26 sierpnia 2015

Niecierpię chodzić do okulisty...

Black artOgólnie, to wcale nie lubię lekarzy... Oczywiście szanuję ich, przecież ratują ludzkie życie i to każdego dnia. Są takimi codziennymi bohaterami.
Jednak ja nie lubię ich odwiedzać.
I nie chodzi mi o to, że nie lubię być chora, raczej chodzi o to, że nie lubię kiedy rodzice wydają na mnie bajońskie sumy. (Chociaż teraz tylko mama to robi)
Okulista jest tym specjalistą, którego odwiedzam regularnie i zostawiam tam masę pieniędzy mamy.
Kiedyś, kiedy byłam młodsza, po powrocie od ortodonty zaczęłam płakać, bo mama musiała dużo zapłacić za aparat na zęby, tylko dlatego, że miałam ogromną przerwę między jedynkami.
Później do wydatków doszedł okulista. Małe i większe przeziębienia, a w zeszłym roku problemy z nerkami...
Nie wiem jak to się dzieje, że rodzicie nie skarżą się na mnie, chyba bardzo mnie kochają...
Jestem taką małą skarbonką, w którą trzeba wkładać coraz więcej pieniędzy.

kłopotliwy Zmarzluch

piątek, 21 sierpnia 2015

Cykle, sagi, trylogie...

Hej ho!
Chciałam napisać dzisiaj kolejną recenzję, ale pomyślałam, że to bez sensu...
Przeczytałam pierwszą część trylogii pod tytułem "Ja, diablica".
Jednak myślę, że pisanie o tej książce bez przeczytania reszty trylogii będzie trochę bez sensu, dlatego z tą trylogią.
Nie wiem ile czasu zajmie mi znalezienie w bibliotece kolejnych części, ale będę szukać jak najwytrwalej, bo ogólnie rzecz biorąc książka przypadła mi do gustu.
Czekajcie cierpliwie.
Może będę postępowała przy innych trylogiach, sagach, cyklach... 
Kto wie?
Muszę szukać!

poszukujący Zmarzluch

czwartek, 20 sierpnia 2015

Dzieci podzielone na pół

Hej ho!
creative danceNie wiem czemu, ale brakuje mi postów, w których mogłam się wygadać, wypłakać, wyśmiać, czy po prostu wyżalić. Dlatego, chyba znowu zacznę takowe teksty pisać.
Największy wpływ na dzisiejszy wpis miało pytanie mojej mamy, które zadała mi o jakiejś jedenastej w nocy:
"Gdzie wolałabyś mieszkać, u mnie, czy przenieść się do taty?".
Nie chodzi o to, że moi rodzice się rozwodzą, wtedy to pytanie tak mnie nie zdziwiło...
Moi rodzice już są rozwiedzeni.
I przyznam się, że po usłyszeniu tego pytania zachciało mi się płakać.
 Ja nie przeżyłam rozstania rodziców jakoś specjalnie. Nawet spodziewałam się tego, bo dało się coś wyczuć w powietrzu. Oczywiście nie chodzi o to, że mnie nie dotknęło, ale nie płakałam...
Aunque no hubiera estado obligada a ir, yo lo habría suplicado. Ahora soy útil, supongo.- IrisSzczerze to prawda, że dzieci najgorzej przeżywają rozwody. I to nie jest tylko kilka chwil, w których decydują z kim wolą zostać, albo kiedy sąd to robi za nie. Rozwód trwa przez resztę ich życia.
Ja i mój brat jesteśmy na to żywymi dowodami.
Cały czas krążymy od jednego miejsca do drugiego, zawsze gdzieś pomiędzy, nigdy na miejscu. Wszystko przeżywamy podwójnie. Wszystkie święta, urodziny, imieniny, rocznice razy dwa, z odwieczną walką o termin. Poświęcać i jednej i drugiej stronie wystarczająco czasu. Szybko decydować i wypełniać swoje plany. Żyć szczęśliwie między ludźmi, którzy kiedyś siebie kochali, a teraz nawet nie patrzą na siebie na ulicy.
Czasem czuję się jak marionetka, która zrobi wszystko, jeśli tylko pociągniesz za odpowiedni sznurek.
Nie życzę nikomu rozwodu, nawet największemu wrogowi.
I nikomu nie życzę podejmowania decyzji w tak młodym wieku.

Rozlałam siebie po równo
Do kilku szklaneczek
Po to by nikomu mnie nie zabrakło
Tylko jedna z nich została pusta
Chyba zapomniałam o sobie

rozerwany Zmarzluch

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Czy to źle być drugim?

Hej ho!
Ostatnio czytywałam tylko fantastykę, nie miałam ochoty na poznawanie papierowych bohaterów ze zwykłymi życiowymi problemami. Jednak kiedy poszłam do biblioteki i spojrzałam na półkę z fantastyką, pomyślałam, że przydałoby się na trochę wrócić na ziemię i zaszczycić ją dotykiem moich stóp.
Tak właśnie do ręki trafiła książka Ewy Nowak pod tytułem "Drugi". Nie ma chyba lepszych książek, które wyciągną cię z fantastycznego świata książek fantasy.
Wcześniejsze wydania:Tym razem poznajemy dwie rodziny - Szybalskich, czyli ojca Adama, który jest tłumaczem i musi sobie radzić z wychowaniem dzieci bez żony, Emila, świetnego matematyka, który w chwilach między korkami planuje swój ślub i Arka wstydliwego licealistę, który ma straszne kompleksy na punkcie swojego jąkania. Drugą familią są Chabrosowie w składzie: Ilona - bizneswoman, która ma fioła na punkcie samodoskonalenia siebie i swoich synów. Hadrian - przystojniak, który musi prowadzić podwójne życie, żeby wyjść ze swoimi kolegami. No i Alan najmłodszy Chabros, który od samego urodzenia katowany jest angielskimi słówkami i nazwami figur geometrycznych.
W książkach Ewy Nowak jak zawsze poruszanych jest wiele tematów, w tej między innymi: pierwsza miłość, młodzieńcza depresja, czy też oddalenie się dziecka od rodzica.
Cóż muszę się przyznać, że uwielbiam książki tej autorki. Pokazują świat takim jaki jest, bez specjalnego upiększania. Tam nikt nie jest doskonały i nikt nie zawsze postępuje słusznie, często na drodze do szczęścia bohaterów stają błędy, które niegdyś popełnili.
Niektóre zachowania bohaterów jak zawsze mnie wkurzały, irytowały niektóre momenty, ale to chyba jest właśnie cały urok tej serii, że nie jest idealna i to sprawia, że jest wyjątkowa.
Ta część serii nie zostaje w tyle i tak jak reszta zachwyciła mnie swą niedoskonałością.
Jednak to tylko moja opinia, sami musicie się przekonać czy jest trafna.

drugi Zmarzluch

sobota, 15 sierpnia 2015

Pożegnania są trudne

Hej ho!
Cóż, wakacje niedługo się skończą, a ja już teraz muszę się żegnać. 
Nie z wami, spokojnie, ale z moją kuzynką.
Można powiedzieć, że przedtem nie miałyśmy ze sobą jakichś świetnych kontaktów, ale teraz wszystko się zmieniło. I dzięki niej moje wakacje są niesamowite.
Natalka i ja jesteśmy do siebie podobne, to dziwne bo zawsze myślałam inaczej.Od dziecka wydawało mi się, że zadziera nosa i mnie nie cierpi, ale się myliłam. To tylko potwierdzenie tego, że nie można oceniać innych po pozorach.
Niestety, nie mieszka już w moim mieście i musi wrócić do siebie.
Już nie będę miała z kim śpiewać "Skyfall" albo "There is a party", kto będzie ze mną grał w badmintona i bił się ze mną i Karolką. Kto będzie robił siarę na pół miasta, kiedy Olka nie będzie wychodziła. Kto pośmieje się z moich wpadek z dzieciństwa i nie tylko?
Niestety nie wiem, wiem tylko, że muszę się z nią dzisiaj pożegnać. I będzie to trudne.
Wiem, że ona nigdy nie trafi na mojego bloga, bo trochę się go wstydzę, no ale...
Dziękuję Ci za wszystkie wspólne chwile i za nasze dzikie śpiewy, i za to, że robisz mi siarę. Za to, że wygłupiasz się ze mną i śmiejesz tak szczerze z moich nieśmiesznych żarcików.

rodzinny Zmarzluch
 P.S. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie dodała tu jednej piosenki, która okropnie nam się spodobała, i którą będziemy śpiewać w każde wakacje. "Orki z Majorki"!

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Letni błąd

Hej ho!
Fala upałów zmusza mnie do siedzenia w domu i lenienia się przy książce, jednak zamiast ukojenia i relaksu, znalazłam niezłego, męczącego bubla.
Cóż jeśli niektórzy znają mnie z lubimyczytać.pl wiedzą, że ostatnio czytałam książki z serii Miłość na kołku.
Nie recenzuję ich, ponieważ już oceniłam jedno z dzieł i o całej serii myślę tak samo jak o innych częściach.
No, ale ja będę dzisiaj pisała o "Nieśmiertelnym", czyli cienkiej książeczce, którą wypożyczyłam tylko po to by zapełnić torbę z biblioteki. I tylko po to by nie wychodzić w taki upał z domu.
To był błąd...
Sama okładka mnie nie zachwycała, wydawała się toporna, oldschool'owa (ale w tym złym stylu), wręcz odstraszająca... No wiecie pierwsze wrażenie - NIE BIERZ TEGO IDIOTKO!!
Jednak lubię robić wiele rzeczy wbrew sobie i wzięłam ją.
Fabuła nie jest jakoś specjalnie zła. Historia ma polot i na prawdę mogłaby być ciekawa, tylko wszystko psuje główna bohaterka.
Evie wyjeżdża do szkoły dla dziewcząt w Wyldcliffe, ponieważ nie ma się kto nią zająć, a dzięki tacie, który jest żołnierzem dostaje stypendium. Pomyślicie sobie "Farciara", która z nas nie marzyła o wyjeździe do szkoły z internatem, gdzie będziemy same o sobie decydować. Jednak Evie jest innego zdania i cierpi z tego powodu. Jednak pojawia się chłopak, który wszystko odmienia, ale tajemnicza dziewczyna w bieli zakłóca jej spokój.
Tajemnice szkoły, jej tradycje i niesamowite korytarze spadają na drugi plan, co jest bardzo złe. W całej książce poznajemy tylko kilka osób co może nam przeszkadzać, do tego są tak płytkie jak kałuże na autostradzie w Ameryce. Wszystkie idealne i bogate, oprócz naszej małej, co chwilę mdlejącej bohaterki ( naprawdę? naprawdę!? ). 
Mówiąc już o bohaterce... Jest głupia, bo inaczej nie umiem jej nazwać...
Kto ufa chłopakowi po jednym spotkaniu i co noc wymyka się dla niego ze szkoły. Zakochuje się po tym jak ze dwa razy dotknął jej włosów no i wsiada z nim na konia, by pojechać nie wiem gdzie...
Dziewczyna chodzi do szkoły, jednak czytając książkę, wydawało mi się, że jest na obozie, na który nie chciała jechać...
Cóż nie wiem czy sięgnę po drugą część, ponieważ ta mnie zmęczyła... Książki nie polecam, ale jak zawsze przeczytajcie sami i sami zdecydujcie, czy była godna waszego czasu...

nieśmiertelny Zmarzluch

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Przeniesiona w czasie

Hej ho!
No, cóż, mamy już sierpień, minęła połowa wakacji, a ja nadal nie zrobiłam niczego produktywnego...
Chociaż poczytałam...
Marina, de Carlos Ruiz ZafónNo właśnie, poczytałam, a nawet przeczytałam powieść, która wciągnęła mnie i rozszarpała moje wnętrzności, tylko po to by później mnie wypluć i porzucić z wielkim bólem i niedosytem wrażeń...
Ta okrutna książka to "Marina" Carlos'a Ruiz'a Zafon'a.
Do tej pory przeczytałam tylko dwie książki i miałam nadzieję, że ta także mnie nie zawiedzie no i trzeba przyznać nie zrobiła tego.
Marina” by Carlos Ruiz ZafonW dziele swoją opowieść snuje Oscar Drai, który jest wychowankiem barcelońskiego internatu, który jest zafascynowany światem pałacyków, które utrzymują się tylko dzięki minionym chwilom i tęsknym wspomnieniom. Przez swoją ciekawość poznaje Marinę i jej ojca, z którymi spędza wiele czasu. Niestety ciekawscy młodzi odkrywają tajemnicę rodem z horroru...
Muszę od razu powiedzieć, że styl pisania i sposób posługiwania się słowem Zafon'a jest dla mnie zachwycający i nie wydaje się w żaden sposób sztuczny. Jest wręcz zaczarowany i choć wśród gęstwin zdań znajdują się trudne słowa, to ich odbiór nie jest wcale, a wcale trudny.
Historia jest świetnie wymyślona, wszystkie postacie przemyślane, a ich losy często zaskakujące, trzeba przyznać, że Zafon zna się na rzeczy, a gdyby to dobrze zekranizować to według mnie mogłoby to dostać Oskara.
Według mnie "Marina" jest wyśmienitą lekturą dla tych, którzy lubią poczuć lekki dreszczyk emocji, wzruszyć się, lub pozastanawiać się nad tajemnicami Barcelony albo przenieść się w czasie do tego tajemniczego miasta.
Oczywiście to tylko moja opinia, sami przeczytajcie by się przekonać, czy wam się spodoba...

barceloński Zmarzluch