Ogólnie, to wcale nie lubię lekarzy... Oczywiście szanuję ich, przecież ratują ludzkie życie i to każdego dnia. Są takimi codziennymi bohaterami.
Jednak ja nie lubię ich odwiedzać.
I nie chodzi mi o to, że nie lubię być chora, raczej chodzi o to, że nie lubię kiedy rodzice wydają na mnie bajońskie sumy. (Chociaż teraz tylko mama to robi)
Okulista jest tym specjalistą, którego odwiedzam regularnie i zostawiam tam masę pieniędzy mamy.
Kiedyś, kiedy byłam młodsza, po powrocie od ortodonty zaczęłam płakać, bo mama musiała dużo zapłacić za aparat na zęby, tylko dlatego, że miałam ogromną przerwę między jedynkami.
Później do wydatków doszedł okulista. Małe i większe przeziębienia, a w zeszłym roku problemy z nerkami...
Nie wiem jak to się dzieje, że rodzicie nie skarżą się na mnie, chyba bardzo mnie kochają...
Jestem taką małą skarbonką, w którą trzeba wkładać coraz więcej pieniędzy.
kłopotliwy Zmarzluch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz