Cóż, wakacje niedługo się skończą, a ja już teraz muszę się żegnać.
Nie z wami, spokojnie, ale z moją kuzynką.
Można powiedzieć, że przedtem nie miałyśmy ze sobą jakichś świetnych kontaktów, ale teraz wszystko się zmieniło. I dzięki niej moje wakacje są niesamowite.
Natalka i ja jesteśmy do siebie podobne, to dziwne bo zawsze myślałam inaczej.Od dziecka wydawało mi się, że zadziera nosa i mnie nie cierpi, ale się myliłam. To tylko potwierdzenie tego, że nie można oceniać innych po pozorach.
Niestety, nie mieszka już w moim mieście i musi wrócić do siebie.
Już nie będę miała z kim śpiewać "Skyfall" albo "There is a party", kto będzie ze mną grał w badmintona i bił się ze mną i Karolką. Kto będzie robił siarę na pół miasta, kiedy Olka nie będzie wychodziła. Kto pośmieje się z moich wpadek z dzieciństwa i nie tylko?
Niestety nie wiem, wiem tylko, że muszę się z nią dzisiaj pożegnać. I będzie to trudne.
Wiem, że ona nigdy nie trafi na mojego bloga, bo trochę się go wstydzę, no ale...
Dziękuję Ci za wszystkie wspólne chwile i za nasze dzikie śpiewy, i za to, że robisz mi siarę. Za to, że wygłupiasz się ze mną i śmiejesz tak szczerze z moich nieśmiesznych żarcików.
rodzinny Zmarzluch
P.S. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie dodała tu jednej piosenki, która okropnie nam się spodobała, i którą będziemy śpiewać w każde wakacje. "Orki z Majorki"!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz