Mamy nie było prawie cały tydzień.
Tęskniłam, ale nie płakałam.
Internet opanował ten niepokojący filmik z gościem w stroju lekarza z czternastego wieku, a mnie opanowały moje własne demony.
Od zawsze miałam maskę na twarzy. I choć mój optymizm nie jest udawany, to nie jest nieskończony. Czasami mam trudniejsze dni.
Moja wycieczka na powierzchnie zajmuje trochę czasu i nie jest łatwo. Trochę się zaplątałam.
Bo kiedy patrzę na to, co czeka mnie na szczycie odechciewa mi się płynąć w górę. Zaczynam opadać i poczuć tą beznadzieję, obojętność na wszystko.
Tylko teraz nie mogę zawrócić. Wszystko pójdzie na marne.
Zwalczę demony, które ściągają mnie na dno.
waleczna

Każdy ma jakieś problemy, ale nie każdy potrafi sobie z nimi poradzić. Myślę, że ty potrafisz :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Celina :)
Zapraszam do mnie:
http://marmurka-blog.blogspot.com/