wtorek, 5 maja 2015

Edward, teraz to smutne imię...

Hej ho!
Trzeba przyznać, ta opinia nie będzie obiektywna.
Dlaczego?
To proste. Kocham filmy Tima Burtona. No i chyba nic tego nie mieni.
Dzisiaj zajmę się "Edwardem Nożycorękim".
To chyba jeden z najbardziej znanych filmów tego reżysera, no może po za kultową "Rodziną Addamsów". Myślę, że większa część populacji zna tę produkcję.
Fabuła, jak można się szybko zorientować, opowiada o Edwardzie (Johnny Depp), który za miast rąk ma nożyce. Nie jest to człowiek, to cyborg, który nie został ukończony, ponieważ jego stwórca zmarł. Mieszka sam w starym dworze, którego mieszkańcy pobliskiego przedmieścia nie zauważają. Pewnego dnia Pegg (Dianne Wiest) zawitała w zamczysku i znalazła tytułowego bohatera i zaopiekowała się nim. Edward wzbudza powszechne zainteresowanie sąsiadów.
Uważam, że gra aktorska jest niesamowita, Johnny Depp wspaniały, świetna scenografia.
Mówiłam, nie będę obiektywna.
Nie jestem dobra w opisywaniu filmów. Jednak w moim odczuciu, jest to film mówiący o tym jak bardzo nie tolerujemy inności, jak bardzo nam przeszkadza i, że nie traktujemy równo tych, którzy różnią się od nas. Trochę płakałam na tym filmie, zresztą jak zawsze.
Nie ma co! Kocham ten film i nic tego nie zmieni.

nożycoręki Zmarzluch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz