Dzisiaj przybywam do was z nową książką i nową opinią na jej temat.
Dzisiaj na warsztat bierzemy książkę Gabrielle Zevin "Moja mroczna strona".
"Corleone w spódnicy, mafia, honor i przygoda".
Niestety trochę się zawiodłam, ale o tym później, najpierw fabuła.
Ania Balanchine, córka, nieżyjącej już, głowy mafii czekoladowej musi opiekować się rodzeństwem: delikatnie opóźnionym, dorosłym bratem (Leonid) i dwunastoletnią siostrą (Natalią), a także babcią, której funkcje życiowe są podtrzymywane specjalną aparaturą. Ogólnie to w Ameryce wprowadzono różne zakazy i ograniczenia, które mają utrzymać społeczeństwo w ryzach, w tym zakazano produkcji czekolady, którą rodzina Blanchine zajmuje się od dawien dawna. Księżniczka mafii przez własne pochodzenie, uzależnionego od czekolady byłego chłopaka i niezbyt odpowiednie (według mnie) traktowanie brata wpada w kłopoty.
Szczerze powiedziawszy książka była taką zwykłą poczytajką, przyjemną i niewymagającą. Spodziewałam się czegoś innego, typów spod ciemnej gwiazdy, strzelanin, inteligentnych spisków, knowań, krwi i na 100% więcej mafii.
Ania jest, cóż... nastolatką, która uważa, że sama może zbawić świat swojej rodziny, która nie docenia ludzi (Leonid), która kieruje się złotymi myślami swojego ojca, jest najdziwniej wierzącą chrześcijanką jaką przyszło mi poznać, zbyt zdroworozsądkowa. Strasznie denerwująca!
Nie podoba mi się, że opis mówi coś zupełnie innego niż treść!
W książce chodzi raczej o miłość między synem zastępcy prokuratora generalnego, a mafijną księżniczką, aniżeli o zatrucie czekolady i osądzanie o to bohaterki. Mało w tym pistoletów, przygody, mafii, a nawet czekolady, no może honor się zgadza, na który dziewczyna wprost choruje.
Jeszcze te okrutne momenty dotyczące seksu! Jakieś okropieństwo! Ania chce zachować czystość do ślubu ( tego akurat nie krytykuję), ale po co o tym przypominać co parę chwil o tym jak świeżuchna para musi się powstrzymywać?!
Jestem nieźle zdegustowana i zasmucona...
Miałam nadzieję na coś co mnie wciągnie i każe szukać kolejnych części, a znalazłam zwykłą historyjkę o nastolatkach, która nie miała w sobie większych emocji.
Na okładce znajdziemy wiele dobrych opinii, jednak ja nie do końca się z nimi zgadzam.
Jak zawsze powiem, że to tylko moja opinia i powinniście sami się przekonać czy ta osłodzona wersja "Corleone w spódnicy" zdobędzie wasze serce.
mafijna Księżniczka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz