Jak tam Sylwester? Mój był nadzwyczaj świetny! Dość nietypowy, w towarzystwie rówieśników, prawie do białego rana.
Zazwyczaj wybieram się na "Bal Dziennikarza", czyli podróż z Wrocławia do Krakowa z pomocą pilota i kanapy.
Nowy rok rozpoczął się wczoraj, ale wczoraj ciężko mi było się skupić.
Zdecydowanie za mało snu.
Ogólnie nie czuję się jakoś specjalnie. Nowy rok nigdy nie napawał mnie jakąś specjalną siłą typu: "Nowy rok, nowa ja", czy coś w tym stylu. Ten rok nie jest wyjątkiem.
Czuję się stara i zmęczona. Z brakiem pomysłów na przyszłość i zlaną w jedną plamę przeszłością.
Gdybym miała podsumować 2015, to szczerze się przyznam, że nie mogę powiedzieć nic szczególnego, bo z perspektywy wydaje się być niezwykle długi, a przy okazji zlewa się z 2014, 13, 12, a nawet z 1999.
Nie mam pamięci do dat. Wiecie przeszłość traktuję jako przeszłość, tak ogólnie.
Mogę tylko powiedzieć, że był to bardzo męczący rok, tak jak każdy poprzedni.
Nie mam żadnych postanowień, żadnych założeń, żadnych planów.
Bo to, że zmieniliśmy kalendarz i musimy się przyzwyczaić do nowej cyferki na końcu daty, nie oznacza się, że my też się zmienimy i że będziemy mogli wszystko zmienić.
Jednak chcę wam życzyć, by udało wam się zmienić wszystko co chcecie zmienić i stania się tymi "nowymi wami", jeśli tylko zechcecie.
nienowa ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz