No więc tak. Dzisiaj będzie o polskiej książce i młodej polskiej autorce-debiutantce na arenie pisarskiej. Chodzi o "Amulet - Łowcy Potworów" Karoliny Cielas.
Jak zawsze książkę znalazłam w bibliotece, ostatnio filia w mojej miejscowości ma "dostawy" nowych książek, a ta z pewnością jest nowa, bo przede mną wypożyczyły ją tylko dwie osoby. Przyciągnęła mnie okładka, która jak na polskie wydanie jest nadzwyczaj amerykańska i sam tytuł.
Na początku dostrzegałam tylko "Łowcy potworów", a teraz gdy mam przed sobą książkę, jak od razu zauważam słowo "amulet".
Jednak sam opis (ten z tyłu książki) nie zachęcił mnie, ani nie zachwycił. Dlatego, w pewnym momencie, chciałam odłożyć książkę na półkę.
Opowieść mówi o młodej Rose, która w wakacje dowiaduje się o świecie magii, do którego należy od urodzenia. W poznawaniu siebie, przez czas wolny od szkoły pomaga jej syn pewnych znajomych
- Ryan. Jednak we wrześniu przenosi się do szkoły magii w magicznym wymiarze - Velrisie. Tam odkrywa, że świat, do którego teraz należy wcale nie jest taki bajkowy.
Podoba mi się pomysł jaki zakwitł w głowie tej młodej osoby, (sama nie jestem wiele starsza, więc może przemawia przeze mnie zazdrość?) jednak całość wydaje się okropnie płaska. Lubię dobrze napisane opisy, które działają na wyobraźnię czytelnika, ale tutaj prawie wcale ich nie ma. Podczas czytania wydawało mi się, że Rose chodzi do źle zorganizowanej podróbki Hogwartu.
Co do samej bohaterki, wydaje mi się strasznie irytująca, niemyśląca nastolatka, która w głowie ma tylko flirtowanie z chłopakami (takie połączenie "Harrego Potter'a" ze "Zmierzchem"). Dziewczyna też nie grzeszy rozumem, podejmując głupawe decyzje i wkurzając wszystkich dookoła próbą udawania tego, że nie jest wyjątkowa, choć w narracji wciąż o tym przypomina. Do końca opowieści nie mogłam sobie wyobrazić żadnego z bohaterów, ponieważ opisy są znikome. Rose mogłabym utożsamić z każdą brązowowłosą dziewczyną miniętą na ulicy, a Davida z blondynem o umięśnionych barkach.
Wydaje mi się, że akcja toczyła się za szybko. O wiele za szybko. Postacie wydają się płaskie bez większego kolorytu. a sceny "walki" chaotyczne, nie wzbudziły we mnie żadnych emocji.
Jednak nie jestem na nie!
Myślę, że wydanie książki tak szybko było falstartem. Mogła jeszcze poczekać, przegryźć to wszystko, dopracować, zatrzeć podobieństwa między J.K. Rowling, dodać więcej magii, opisów...
Po prostu dopracować.
To co najbardziej mi się spodobało to praca Łowcy Potworów, ponieważ przypomina mi pracę Aurorów z opowieści o chłopcu z blizną, a to mój ulubiony zawód w świecie baśni.
Nie wiem czy już o tym pisałam, ale ciężko mi znaleźć polskiego pisarza, który zwyczajnie by mnie zachwycił. No i chyba muszę go szukać dalej, ponieważ panna Cielas nie zostanie moją ulubioną autorką, no chyba, że popracuje nad swoim stylem i zacznie zwracać uwagę na dopracowywanie każdego szczegółu, bo w tym właśnie tkwi diabeł, który niszczy całą koncepcje.
Jednak, jeśli panna Cielas będzie to czytała, to życzę jej powodzenia w dalszej karierze i rozwinięcia skrzydeł o wiele szerzej niż robi to teraz.
Oczywiście możecie się ze mną nie zgadzać, ale zanim napiszecie, że zazdroszczę, przeczytajcie książkę i sami się przekonajcie.
Jak zawsze książkę znalazłam w bibliotece, ostatnio filia w mojej miejscowości ma "dostawy" nowych książek, a ta z pewnością jest nowa, bo przede mną wypożyczyły ją tylko dwie osoby. Przyciągnęła mnie okładka, która jak na polskie wydanie jest nadzwyczaj amerykańska i sam tytuł.Na początku dostrzegałam tylko "Łowcy potworów", a teraz gdy mam przed sobą książkę, jak od razu zauważam słowo "amulet".
Jednak sam opis (ten z tyłu książki) nie zachęcił mnie, ani nie zachwycił. Dlatego, w pewnym momencie, chciałam odłożyć książkę na półkę.
Opowieść mówi o młodej Rose, która w wakacje dowiaduje się o świecie magii, do którego należy od urodzenia. W poznawaniu siebie, przez czas wolny od szkoły pomaga jej syn pewnych znajomych
- Ryan. Jednak we wrześniu przenosi się do szkoły magii w magicznym wymiarze - Velrisie. Tam odkrywa, że świat, do którego teraz należy wcale nie jest taki bajkowy.
Podoba mi się pomysł jaki zakwitł w głowie tej młodej osoby, (sama nie jestem wiele starsza, więc może przemawia przeze mnie zazdrość?) jednak całość wydaje się okropnie płaska. Lubię dobrze napisane opisy, które działają na wyobraźnię czytelnika, ale tutaj prawie wcale ich nie ma. Podczas czytania wydawało mi się, że Rose chodzi do źle zorganizowanej podróbki Hogwartu.
Co do samej bohaterki, wydaje mi się strasznie irytująca, niemyśląca nastolatka, która w głowie ma tylko flirtowanie z chłopakami (takie połączenie "Harrego Potter'a" ze "Zmierzchem"). Dziewczyna też nie grzeszy rozumem, podejmując głupawe decyzje i wkurzając wszystkich dookoła próbą udawania tego, że nie jest wyjątkowa, choć w narracji wciąż o tym przypomina. Do końca opowieści nie mogłam sobie wyobrazić żadnego z bohaterów, ponieważ opisy są znikome. Rose mogłabym utożsamić z każdą brązowowłosą dziewczyną miniętą na ulicy, a Davida z blondynem o umięśnionych barkach.
Wydaje mi się, że akcja toczyła się za szybko. O wiele za szybko. Postacie wydają się płaskie bez większego kolorytu. a sceny "walki" chaotyczne, nie wzbudziły we mnie żadnych emocji.
Jednak nie jestem na nie!
Myślę, że wydanie książki tak szybko było falstartem. Mogła jeszcze poczekać, przegryźć to wszystko, dopracować, zatrzeć podobieństwa między J.K. Rowling, dodać więcej magii, opisów...
Po prostu dopracować.
To co najbardziej mi się spodobało to praca Łowcy Potworów, ponieważ przypomina mi pracę Aurorów z opowieści o chłopcu z blizną, a to mój ulubiony zawód w świecie baśni.
Nie wiem czy już o tym pisałam, ale ciężko mi znaleźć polskiego pisarza, który zwyczajnie by mnie zachwycił. No i chyba muszę go szukać dalej, ponieważ panna Cielas nie zostanie moją ulubioną autorką, no chyba, że popracuje nad swoim stylem i zacznie zwracać uwagę na dopracowywanie każdego szczegółu, bo w tym właśnie tkwi diabeł, który niszczy całą koncepcje.
Jednak, jeśli panna Cielas będzie to czytała, to życzę jej powodzenia w dalszej karierze i rozwinięcia skrzydeł o wiele szerzej niż robi to teraz.
Oczywiście możecie się ze mną nie zgadzać, ale zanim napiszecie, że zazdroszczę, przeczytajcie książkę i sami się przekonajcie.
nowy Łowca Potworów

